|
Fot. www.facebook.com/swisspost/photos
www. post.ch/shops |
Do jednej ze szwajcarskich baśni bożonarodzeniowych należy opowieść o pająkach. Podobno pochodzi z niemieckiej części Szwajcarii, a niektórzy dodają, że z okolic Jury Berneńskiej, ale opowiadana po francusku czy włosku zachwyciła już niejedno szwajcarskie pokolenie.
Wydarzyło się to 24 grudnia, ale tak dawno, że już nikt nie pamięta dokładnie roku. Było wczesne popołudnie, w wielkim domu na krańcu wsi dobiegały końca przygotowania do świąt. Wzięli w nich udział wszyscy domownicy, łącznie z dziećmi, których było ośmioro. Od piwnic aż po strych wszystko lśniło, wszędzie pachniało, pozostało tylko czekać na narodziny Dzięciątka. Pani domu usiadła wygodnie w fotelu z westchnienim ulgi i poczuciem dobrze spełnionego zadania. W myślach sprawdzała czy aby na pewno dopilnowała wszystkiego.
Tymczasem gdy tak rozmyślała, w najdalszym i najciemniejszym zakątku strychu toczyła się coraz bardziej ożywiona dyskusja. A skryły się tu pająki z całego domu, uciekając w popłochu przed miotłami, ścierkami i generalnym sprzątaniem.
- Cóż za okropny i obrzydliwy dzień! Cóż im takiego zrobiliśmy, że nas tak niecnie przegonili? Żalił się jeden z pająków.
- Nasze domowstwa zniszczone, a my przegonieni na cztery wiatry – skarżył się drugi.
- Ciekawe co za tym stoi? Wiecie co, jeszcze tej nocy, jak wszyscy zasną, musimy zejść i zobaczyć po co to wszystko! - zapowiedział trzeci.
I jak powiedział, tak się stało! Godziny mijały wolno, ale cierpliwe pająki doczekały się momentu, kiedy zapadła cisza i cały dom pogrążył się we śnie. Wolniutko zeszły ze strychu do salonu, skąd połyskiwał nikły blask nocnej lampki. Drzwi do salonu nie były domknięte - wślizgnęły się więc bez kłopotu i zamarły z wrażenia: tam, w rogu pomieszczenia stała choinka wysoka aż do sufitu mieniąc się tysiącem kolorów. Takie cuda! Czegoś takiego jeszcze nie widziały: kolorowe bomki, srebrne aniołki, pozłacane orzechy, czerwone jabłuszka, różnorakie ciasteczka zawieszone na złotej nitce...
Pierwszy pająk pospieszył do choinki. Odwrócił się nieznacznie zadając sobie pytanie: „Ciekawe czy myślą o tym samym co ja?” Reszta pająków nie pozostała bezczynnie i podążyła za nim. Odważnie zaczęły wspinać się na drzewko. Zachwycone kolorami i kształtami biegały tam i z powrotem, to przeglądając się w bombkach, a to się huśtając na ciasteczkach czy odbijając się od pachnących gałązek i jodłowych igiełek. Po jakimś czasie zadowolone pająki spojrzały na swoje dzieło: cała choinka została pokryta jedną wielką szarą gęstą i lepką pajęczyną.
W tym samym momencie jakiś hałas dobiegł z kominka. Najpierw jakiś niewyraźny chrobot z daleka, potem jakby świst wiatru... A tak, to nikt inny jak święty Mikołaj z podarunkami. Zauważył tych, co jeszcze nie spali – pająki i uśmiechnął się do nich ciepło. Zbliżył się do choinki i z worka zaczął wyjmować prezenty i układań pod drzewkiem. Ale jak skończył, jak się wygramolił spod choinki, jak się wyprostował to zobaczył ogrom zniszczenia: osnutą i smętną choinkę, której nawet kolorowe pakunki nie dodawały uroku. Święty Mikołaj zaraz sobie wyobraził panią domu i dzieci, jak rano wstaną, ich zdumienie, rozczarowanie, a zwłaszcza zapłakane twarze najmłodszych... „W żadnym wypadku nie można do tego dopuścić!” Uniósł więc dłonie i pobłogosławił pracę pająków.
I wtedy coś zachrzęściło, coś zaiskrzyło i zdziwione pająki nie dowierzały własnym oczom: ich gęste i szare sieci nabrały blasku i zaczęły się mienić jak gwiazdki. Wszystkie kolorowe ozdoby migocąc odbijały się w srebrnych i złotych pajęczynach. Zaskoczone pająki wróciły tam skąd przyszły przepełnione świątecznym blaskiem. Podobno od tego dnia zaczęto ozdabiać bożonarodzeniowe choinki łańcuchami i girlandami.
***
Le conte «Les araignées de Noël» est une histoire suisse provenant de la partie alémanique du pays, du Jura bernois exactement. Connue également en français et en italien, elle a déjà ravi plusieurs générations de Suisses.
Voici le résume de l'histoire: «Tout a commencé un 24 décembre, dans l'après-midi. En bordure d'un village il y avait une grande maison où les préparatifs de Noël venaient de se terminer. Tout le monde y avait participé, y compris les huit enfants. Leur maman se reposait dans un fauteuil. Au même moment, dans le galetas se sont réfugiées toutes les araignées, chassées par les nettoyages, et elles se désolaient:
- Mais quelle horrible journée! Pourquoi donc? demandait l'une d'elles,
- Nous sommes si traquées... disait l'autre.
- Il faut descendre absolument ce soir, pour voir que ce qu'il se passe exactement! a proposé la troisième.
Elles ont attendu que tout le monde s'endorme et sont descendues jusqu'au salon, d'où venait une douce lumière. Et là, elle sont restées ébahies... Elles n'avaient jamais vu quelque chose de tel, si beau et si merveilleux... Dans un angle il y avait un sapin décoré et plein des couleurs. Une araignée s'est dirigée vers l'arbre suivie par les autres et elles ont parcouru l'arbre dans tous les sens. À la fin, elles ont regardé leur travail: tout le sapin était couvert d'affreuses toiles grises.
Soudain, elles on entendu un bruit dans la cheminée. C'était le Père Noël, venu chargé de paquets. Il a commencé a déposer les cadeaux sous le sapin. Quand il eut fini, il compris...imaginant toute la famille devant l'arbre, surtout les enfants déçus. Non, il ne faut pas laisser ça comme ça! Il a tendu ses mains et il a béni le travail des araignées. Les toiles se sont métamorphosées et ont brillé comme des étoiles. Tout l'arbre brillait et scintillait d'or et d'argent. Quand aux araignées, elles sont remontées au galetas.»
On dit que depuis ce jour, on décore les sapins de Noël de guirlandes dorées et argentées.
Źródło/source: Célestin von Hornstein, «Fêtes légendaires du Jura bernois», Transjuranes, 1978.