Wenecja, Werona, Paryż. Jeśli dzisiaj chcielibyśmy sporządzić spis miast zakochanych par, to niewątpliwie te znalazłyby się na pierwszym miejscu. Podobno jeszcze Barcelona, dla niektórych Budapeszt, może Rzym, Chełmno, ... lista jest długa i chyba tak naprawdę każde państwo ma ulubione przez romantyczne pary miasto. Szwajcaria nie pozostaje w tyle i przedstawia nam Le Locle – światową stolicę Św. Walentego.
Le Locle |
Znajdujące się w kantonie Neuchâtel i położone na wysokości ok. 1000 m. n. p. m. tuż przy granicy z Francją, miasto wzmiankowane już w XII wieku liczy obecnie ponad 10 tys. mieszkańców. Ponad pięć lat temu zyskało miano stolicy patrona zakochanych. Tradycja trwa do dziś i jest gorliwie podtrzymywana przez władze miasta. Objawia się to nie tylko tematyczną dekoracją sklepowych witryn (właściciele biorą udział w konkursie na najpiękniejszą wystawę). Można również wybrać się do Ratusza na romantyczną kolację z koncertem, zakupić pamiątkowe pocztówki wydane specjalnie z okazji 14 lutego, posiedzieć na oficjalnej ławeczce zakochanych albo sprawić ukochanej osobie prezent w postaci „kulek miłości”. Subtelnie różowe kulki są wykonane z białej lub czarnej czekolady z błogosławieństwem Zielonej Wróżki, czyli solidnym dodatkiem absyntu. W produkcji tych wyjątkowych pralinek specjalizuje się w okolicy tylko jedna cukiernia; w sprzedaży są dostępne przez cały rok.
Biorąc pod uwagę tytuł dzisiejszego wpisu, to właśnie teraz powinna nastąpić propozycja luksusowych zegarków, z których produkcji także słynie Le Locle. Byłoby to też jak najbardziej uzasadnione, wiedząc o przemysłowym charakterze tego regionu Szwajcarii, ukierunkowanym między innymi na mechanikę precyzyjną i produkcję czasomierzy. I gdyby nie piętnastoletni Daniel Jeanrichard, a może raczej niejaki Peter - handlarz koni, wspomniana miejscowość i okolice być może nigdy nie zostałyby cenionym ośrodkiem zegarmistrzostwa.
Wszystko zaczęło się zupełnie przypadkiem. Pod koniec siedemnastego wieku, pewien handlarz koni z Le Locle przywiózł z Londynu zegarek kieszonkowy. Wówczas ani w mieścinie otoczonej górami, ani w pobliskim La Chaux-de-Fonds jeszcze nikt czegoś takiego na oczy nie widział. Pech chciał, że zegarek się zepsuł, powiadają, że jeszcze w czasie podróży. Kupiec po powrocie musiał złożyć wizytę u znajomego niejakiego Jeanrichard. Przy okazji z wielkim zainteresowaniem zwrócił uwagę na zapał i talent do majsterkowania nastoletniego syna gospodarza - Daniela. Bez wahania powierzył mu zegarek do naprawy. Reperacja nie stanowiła dla chłopca większego problemu, a przy tym tak bardzo zachwycił się on konstrukcją i mechanizmem sprzętu, że postanowił wykonać podobny, ze wszystkimi skomplikowanymi trybikami i sprężynkami.
Materiały oraz niezbędne elementy do budowy zegarka Daniel zbierał prawie rok, a samo wykonanie zajęło mu potem około sześciu miesięcy.
Wieść o zegarku najpierw rozniosła się po wsi. Sąsiedzi zapragnęli mieć podobne cacko, bo to była nowość w regionie. Chłopak zaczął otrzymywać pierwsze zlecenia, aż otworzył własny warsztat. Z biegiem czasu zaczął przyjmować innych na nauki, a przez jakiś czas współpracował z nim sam Jacob Brandt. Wszystkie maszyny niezbędne do produkcji części wyprodukował i polepszył samodzielnie, miał też spryt do grawernictwa i złotnictwa, dzięki czemu jego kieszonkowe zegarki zyskały na wyglądzie, finezji i niepowtarzalnym uroku. Przez kilka lat był jedynym w regionie zegarmistrzem.
Daniel Jeanrichard Fot. www.larevuedesmontres.com |
Wieść o zegarku najpierw rozniosła się po wsi. Sąsiedzi zapragnęli mieć podobne cacko, bo to była nowość w regionie. Chłopak zaczął otrzymywać pierwsze zlecenia, aż otworzył własny warsztat. Z biegiem czasu zaczął przyjmować innych na nauki, a przez jakiś czas współpracował z nim sam Jacob Brandt. Wszystkie maszyny niezbędne do produkcji części wyprodukował i polepszył samodzielnie, miał też spryt do grawernictwa i złotnictwa, dzięki czemu jego kieszonkowe zegarki zyskały na wyglądzie, finezji i niepowtarzalnym uroku. Przez kilka lat był jedynym w regionie zegarmistrzem.
Daniel Jeanrichard doczekał się 5 synów, którzy poszli w ślady ojca skrzętnie przekazując wiedzę potomnym. Jego nazwisko jak i przezwisko „Bressel” dały nazwę słynnym dzisiaj markom zegarków.
Le Locle znajduje się od paru lat na liście światowego dziedzictwa UNESCO za wkład w rozwój szwajcarskiego, a co za tym idzie, światowego zegarmistrzostwa. Od maja do października można zwiedzić miasto i okolice śladami Daniela Jeanricharda, choć jego warsztat niestety nie przetrwał do naszych czasów.
W Le Locle gościł kilka razy Hans Christian Andersen. Ale to już zupełnie inna historia.
***
Cet article
présente la Ville du Locle, qui existe depuis le XIIème siècle.
Elle est connue par son urbanisme horloger. Cela lui a permis d'être
inscrite au patrimoine mondiale de l'UNESCO. L'existence
de l'horlogerie au Locle est due au
mythe de Daniel Jeanrichard, dont le récit se trouve dans le texte. Il y a cinq ans, Le Locle s'est auto-proclamé „Capitale
mondiale de la Saint-Valentin” et propose
un programme varié pour les amoureux. Parmi les offres figurent les
fameuses „Boules d'amour”
- des pralines au chocolat noir ou blanc à l’absinthe.
Le Locle vers 1860. Fot. www.amecouleur.ch |
Więcej informacji* Plus d'infos: Le Locle
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz