czwartek, 18 czerwca 2015

Szwajcarscy emigranci w Polsce* Les immigrés suisses en Pologne

     Kurt Scheller, Markus Tellenbach, Lukas Beglinger, Fanny Vaucher, Christine Burkhard ... Lista Szwajcarów, którzy wybrali w naszych czasach życie w Polsce czy to ze względów zawodowych czy prywatnych, jest długa. I nic w tym dziwnego, to znany fakt, że nasz kraj od zawsze przyciągał turystów. A nawet Helwetów za ... chlebem.
Fot.: www.warszawska.info/srodmiescie/
nowyswiat-historia.html
     Na przykład Kraków, już za czasów Jagiellonów pełno było tutaj szwajcarskich kupców, architektów, studentów, spośród których do najbardziej sławnych należą Valerius Anshelm, kronikarz z Berna oraz Heinrich Loriti, znany humanista, poeta i muzyk z kantonu Glarus. Wielu Szwajcarów najmowało się do polskiej armii, gdzie niektórzy pełnili ważne funkcje, szczególnie za panowania króla Augusta III Sasa: choćby Emeryk de Vattel z Neuchâtel - dyplomata, filozof i prawnik na dworze wspomnianego króla. Możliwość rozwoju czy zrobienia kariery w tamtych czasach nie była zarezerwowana tylko dla szwajcarskich wojskowych, przyjeżdżali do naszego kraju również lekarze, astronomowie, matematycy, jubilerzy, grawerzy oraz prywatni nauczyciele. W XVIII wieku sekretarzem króla Stanisława Augusta Poniatowskiego był Piotr Maurycy Glayre z kantonu Vaud, który nawet został kawalerem Orderu Świętego Stanisława.
     Z jednej strony była to emigracja w ramach służbowej delegacji, n.p.: dyplomaci i duchowni. Niektórzy, szczególnie uchodźcy religijni, nawet zasiedlali tereny Prusów Wschodnich zdziesiątkowane z początkiem osiemnastego wieku przez dżumę. W czasach kiedy w Szwajcarii sytuacja gospodarcza była wręcz dramatyczna, wielu jej obywateli emigrowało na ziemie polskie w celu czysto zarobkowym, najczęściej byli to rolnicy, rzemieślnicy, cukiernicy, służący, pokojówki, bony i guwernantki. O, choćby wspomniani cukiernicy: do dziś pamięta się w Krakowie o słynnych w poprzednich stuleciach założycielach cukierni jak Parys Maurizio czy Gaudenty Redolfi z Gryzonii.
Fot.: breakforcake.blogspot.ch/2014/05/
przedwojenne-cukiernie-warszawy.html
     Stolica wówczas szczyciła się cukiernią „U Lourse” założoną przez Szwajcara Wawrzyńca Loursa. Nawet właściciel słynnej warszawskiej cukierni Blikle - Antoni Kazimierz Blikle był synem Fryderyka Blikle ze Szwajcarii. Nastoletni Antoni przygotowywał się do zawodu pod okiem samego Kacpra Semadeniego, również z pochodzenia Szwajcara. Wszyscy przybyli z kantonu Gryzonia, stąd też byli nazywani w Warszawie „Gryzonami”. Helweckie cukiernie i kawiarnie przetrwały pierwszą wojnę światową, a w czasach Dwudziestolecia pełniły rolę salonów towarzyskich, gdzie się zbierała ówczesna śmietanka i elita kulturalna.
     Ale nie tylko kawą i ciastkami Szwajcarzy przysłużyli się naszemu krajowi. Sławę zdobył również helwecki absynt, pierwsza destylarnia esencji piołunkowej powstała w Warszawie w 1821 roku dzięki niejakiemu Ludwikowi Vaucher z Neuchâtel.
O szwajcarskiej destylarni w Warszawie. Fot.: blog.czajkus.com/2013/09/14/
warszawska-destylarnia-szwajcarskiej-esencji-piolunkowej/
     Wspomnijmy jeszcze o inżynierze Teodorze Junod  Genewy, który przeprowadził się do Łodzi i tam założył pierwsze kino „Urania”. Teodor był ojcem aktora Eugeniusza Bodo.
     Wielu szwajcarskich emigrantów zostawało w Polsce na stałe, zakładali tam rodziny, inni stęsknieni wracali do alpejskich pejzaży. Potomkowie jednych i drugich żyją, tu i ówdzie znajdą się nawet rodzinne pamiątki z tamtych emigranckich czasów, skrzętnie przechowywane z pokolenia na pokolenie. Na przykład pocztówki od Marguerite z Neuchâtel, która w wieku dwudziestu kilku lat wyjechała do Galicji uczyć prywatnie polskie dzieci francuskiego i matematyki. Spędziła tam ponad 5 lat, z tamtych czasów pozostały dwie pocztówki, udostępnione tutaj dzięki jej prawnuczce. Małgorzata napisała:
Lwów, 19 października 1910.





















Kochany Wujku! Z okazji Twoich Urodzin przyjmij proszę, drogi Wujku, moje serdeczne i czułe życzenia. Buziaki dla Berty i uściski dla dzieci. Wasza oddana Marguerite. A co mówi André? Proszę, napiszcie mi, choć raz.”
Zakopane, 14 października 1914.
























Najukochańsi Wujku i Ciociu, jestem pewna, że ciocia Berta mówi: Oh, Marguerite już dawno o nas zapomniała! Czyż nie? Ale nie wierzcie w to. Myślę o Was bardzo często i o tym jak jest ładnie w Bor. Droga ciociu Berto, tak bardzo chciałabym teraz zjeść kawałek Twojego przepysznego ciasta. Już na samą myśl o tym cieknie mi ślinka. Tutaj już jest zima, chodzimy na sanki itd. Na pocztówce możecie zobaczyć, że tutaj jest bardzo ładnie, przepiękne góry! Ale to nie jest Szwajcaria! W Siarach było bardzo ładnie, ale tutaj czasami się nudzę przeokropnie. Tak jak powiadacie, cała ta wojna jest strasznie smutna. Do widzenia drogi wujku i droga ciociu, całuję Was mocno oraz czterech chłopaków, Wasza kochająca Marguerite.”

***

     Kurt Scheller, Markus Tellenbach, Lukas Beglinger, Fanny Vaucher, Christine Burkhard ... Que ce soit pour des raisons professionnelles ou privées, la liste des Suisses qui ont choisi de vivre en Pologne est longue. Ce n'est pas étonnant, il est bien connu que notre pays a toujours attiré les touristes. Et même les Helvètes pour mettre du beurre dans les épinards. 
Reklama szwajcarskiej cukierni w Krakowie,
lata międzywojenne.
Fot.: dawny-krakow.blogspot.ch/2009/01/
sodycz-krakowa-cz2.html
    Prenons par exemple Cracovie. La ville attirait déjà des commerçant, architectes, étudiants Suisses dans les temps des Jagellons. Parmi les plus célèbres étudiants figurent Valerius Anshelm, chroniqueur de Berne, et Heinrich Loriti, humaniste, poète et musicien du canton de Glaris. Certains Suisses s’engageaient comme mercenaires dans l'armée polonaise ou pour occuper des postes importants, en particulier pendant le règne du roi Auguste III de Saxe, comme Emeric de Vattel de Neuchâtel - diplomate, philosophe et avocat. À l'époque, les possibilités de développer ou de construire une carrière en Pologne n’étaient pas réservées seulement aux mercenaires, mais aussi aux médecins, astronomes, mathématiciens, bijoutiers, graveurs et professeurs privés. Au XVIIIe siècle, le secrétaire du roi Stanislas Poniatowski était Pierre Maurice Glayre, du canton de Vaud, qui même a été fait Chevalier de l'Ordre de Saint-Stanislas. 
     L'émigration des Suisses en Pologne s’est faite de diverses manières: dans le cadre de délégations officielles, par exemple pour des diplomates et des membres du clergé. Certaines personnes, en particulier des réfugiés religieux, se sont installées au début du XVIIIe siècle sur des terrains appartenant à la Prusse, décimée par la peste. Les raisons pouvaient aussi être purement économiques, surtout quand la pauvreté et la famine se sont fortement accentuées en Suisse. Beaucoup ont émigré vers les terres polonaises, la plupart étaient des agriculteurs, des artisans, des pâtissiers, des confiseurs, des fonctionnaires, des servantes ou des gouvernantes. 
Cukiernia P. Maurizio w Krakowie.
Fot.: www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/84293/
     En ce qui concerne les confiseurs, leurs noms sont encore populaires malgré le temps passé. À Cracovie, les fondateurs comme Paris Maurizio et Gaudent Redolfi de Grisons. La capitale polonaise appréciait alors le café L'Ourse, fondé par le Suisse Laurent Lours de Grisons. Même le fondateur de la célèbre pâtisserie Blikle de Varsovie, Kazimierz Antoni Blikle, était le fils de Frédéric, un Suisse. À l'âge de l'adolescence, il était apprenti chez Casper Semadeni, également d'origine suisse, plus précisément des Grisons. Les cafés et la pâtisserie helvétiques ont survécu à la Première Guerre mondiale, et ont joué le rôle de salons culturels durant l’entre-deux guerres, où se retrouvait l'élite culturelle polonaise.
     Les pâtisseries suisses ont été populaires en Pologne, mais aussi l'absinthe helvétique - la première distillerie a été fondée à Varsovie en 1821 grâce à un certain Louis Vaucher de Neuchâtel. Et encore une pensée à l’ingénieur Théodore Junod de Genève, qui a émigré à Lodz où il a crée le premier cinèma Urania. Il était le père de l'acteur Eugeniusz Bodo.
     Beaucoup d'expatriés suisses ne sont jamais retournés dans leurs pays natal, après avoir fondé une famille en Pologne. Les descendants possèdent des objets de famille de l'époque des émigrés, soigneusement conservés de générations en générations. Par exemple des cartes postales de Marguerite de Neuchâtel: ayant une vingtaine d'années, elle est partie en Galice pour enseigner le français et les mathématiques aux enfants polonais comme gouvernante. Elle y a passé plus de cinq ans, et de cette époque restent deux cartes postales qu'elle a écrites (publiées ici en haut de la page, grâce à son arrière-petite fille).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz